Polski rynek samochodów używanych cierpi obłożnie na chorobę, którą diagnozuje się pod nazwą korekty licznika. Powoduje ona pozorne odmłodzenie auta, a co za tym idzie – zwiększa jego wartość. Sprawdzenie przebiegu pojazdu przed kupnem staje się więc w związku z tym coraz powszechniejszą (i rozsądną!) praktyką.
Sprawdzenie przebiegu – dlaczego nie ufać wskazaniom licznika?
Około 30% sprowadzanych aut z Niemiec ma cofnięty licznik przebiegu kilometrów. Skala zjawiska w Polsce nie jest dokładnie znana. Wiadomo tylko jedno – jest powszechna. Elektroniczna modyfikacja zapisów licznika to często kilkanaście minut pracy „fachowca” i koszt kilkudziesięciu złotych. A zyskać można na tym setki lub tysiące złotych.
Korekta wskazań licznika nie jest czynem w Polsce zabronionym. Przestępstwem jest za to ukrycie tej informacji przed kupującym w celu zawyżenia wartości samochodu. Mimo to, trudno jest „podkręcającemu” udowodnić winę. Dlatego proceder prosperuje i ma się bardzo dobrze. Jeśli więc kupujemy używane auto z niskim przebiegiem, powinniśmy starać się o sprawdzenie prawidłowości wskazania kilometromierza w każdy możliwy sposób.
Jak sprawdzić przebieg i czy to rzeczywiście możliwe?
Powinniśmy wykorzystać każdą możliwą metodę. Najłatwiej porównać stan wizualny i stopień zużycia elementów samochodu i skontrować to ze stanem licznika. Warto również powierzyć ten zabieg fachowcom. Potrafią oni porównać ze sobą dane, które zapisywane są w pamięci różnych układów elektronicznych auta i zestawić to ze stanem licznika.
Wielu „kręcących” to amatorzy, którzy uważają, że sama zmiana wskazań licznika jest wystarczająca, ale auta nowszej daty gromadzą wiele danych dotyczących sposobu i zakresu użytkowania samochodu. Danych, których analiza potrafi niejednokrotnie ustalić faktyczny przebieg samochodu – a przynajmniej fakt jego cofnięcia.
Warto zatem – zwłaszcza w przypadku droższych aut – zainwestować na początek w profesjonalne sprawdzenie auta, by nie mieć problemów w przyszłości, wynikających z podkoloryzowania przeszłości auta.